Pod koniec ubiegłego roku wśród spotkań organizowanych przez ełckie Centrum Edukacji Ekologicznej pojawiły się warsztaty mydlarskie. Zajęcia spotkały się z bardzo dużym zainteresowaniem, dlatego na ten rok zaplanowaliśmy aż 12 spotkań poświęconych samodzielnemu robieniu mydła! Terminy warsztatów znajdują się TUTAJ. Podczas każdego ze spotkań wykonamy jeden rodzaj mydła (każde kolejne będzie odrobinę bardziej skomplikowane od poprzedniego), nie zabraknie również teorii – dowiemy się, jakie gatunki roślin warto uwzględniać w recepturach, porozmawiamy o konserwacji mydeł, poznamy różne rodzaje barwników oraz zapachów i poruszymy jeszcze wiele innych wątków. Serdecznie zapraszam na warsztaty, będzie się działo! 🙂
Pierwsze tegoroczne warsztaty mydlarskie już za nami – w ubiegłą sobotę zrobiliśmy rumiankowe mydło z woskiem pszczelim. Poniżej zamieszczam przepis wraz z krótką instrukcją wykonania.
Uwaga! Jeżeli nigdy wcześniej nie robiliście mydła sodowego, zapoznajcie się najpierw z podstawami. Jest sporo stron i grup na facebooku poświęconych samodzielnemu robieniu mydła, znajdziecie tam mnóstwo informacji i instrukcji ze zdjęciami ilustrującymi cały proces. Pamiętajcie również o BHP podczas robienia mydeł (więcej na ten temat możecie przeczytać na przykład na ukrecone.com (TUTAJ).
Składniki (z tej porcji otrzymamy około 1,3 kg mydła, czyli 11-12 kostek):
200 g masła shea (ja do mydeł używam nierafinowanego)
200 g oleju kokosowego
150 g oliwy z wytłoczyn z oliwek (pomace)
25 g wosku pszczelego
200 g oleju rzepakowego
50 g oleju ryżowego
50 g oleju rycynowego
280 g mocnego naparu z kwiatów rumianku
113, 6 g wodorotlenku sodu (NaOH)
Przygotowujemy mocny napar z rumianku (możemy zrobić to dzień wcześniej) – wsypujemy do garnka lub innego naczynia pół szklanki kwiatów rumianku, zalewamy 1,5 – 2 szklankami gorącej wody i ostawiamy pod przykryciem do wystudzenia. Następnie odważamy potrzebną ilość (280 g) i zamrażamy (najlepiej w kostkach).
W garnku umieszczamy masło shea, olej kokosowy, wosk pszczeli oraz oliwę z wytłoczyn. Podgrzewamy na małym ogniu, aż cały wosk się rozpuści.
Gdy tłuszcze stałe i wosk się rozpuszczają, przygotowujemy ług. Zamrożony napar umieszczamy w zlewce lub słoiku (dla bezpieczeństwa całość warto postawić w zlewie lub większym naczyniu – jeśli słoik pęknie, ług nie rozleje się po całej kuchni), na wierzch wsypujemy odważony wodorotlenek.
Warto ostrożnie wymieszać ług (cały wodorotlenek musi się rozpuścić) – najlepiej sprawdzają się do tego silikonowe szpatułki.
Gdy wosk i tłuszcze w garnku staną się płynne, dodajemy pozostałe oleje (ryżowy, rycynowy, rzepakowy), a następnie dokładnie blendujemy całość. Możemy też umieścić wszystkie tłuszcze w garnku na samym początku i podgrzewać wszystko razem, ale to wydłuży nam czas przygotowania mydła – tłuszcze po rozpuszczeniu muszą przestygnąć, w momencie łączenia z ługiem powinny być ciepłe (30-40 stopni), nie gorące.
W tej recepturze prawie 3% masy tłuszczów stanowi wosk pszczeli. Gdy tłuszcze będą stygły, wosk może zacząć się zestalać – warto co jakiś czas zajrzeć do garnka.
Gdy zauważymy, że wosk się zestala, dokładnie blendujemy całość. Nie chcemy mieć zatopionych kawałków wosku w gotowym mydle.
Sprawdzamy, jak wygląda ług. Mieszamy delikatnie, żeby upewnić się, czy w ługu nie pływają kawałki zamrożonego naparu lub nierozpuszczonego wodorotlenku. Jeśli wszystko jest w porządku, przystępujemy do łączenia tłuszczów z ługiem.
Przed dodaniem ługu, ostatni raz dokładnie blendujemy tłuszcze z woskiem. Ług warto wlewać przez sitko (jeśli w ługu zostały niewielkie kawałki nierozpuszczonego wodorotlenku, sitko je wyłapie).
Mieszamy całość do momentu, w którym otrzymamy jednorodną emulsję (możemy pulsacyjnie blendować, ale w tym przypadku zalecam znacznie więcej mieszania niż blendowania – wosk powoduje dość szybkie gęstnienie masy). Jeśli chcemy pobawić się kolorami i zrobić jakieś wzory (jak na przykład w mydle na samej górze wpisu), musimy działać błyskawicznie. Jeśli nie macie jeszcze dużego doświadczenia w mydleniu, lepiej zróbcie mydło bez dodatku barwników, też będzie piękne!
Przelewamy budyń do formy, czekamy chwilkę, aż mydło będzie bardzo gęste…
… i robimy fale łyżeczką. Oczywiście chodzi tutaj tylko o estetykę, możemy zostawić mydło w takim stanie jak na poprzednim zdjęciu, nie będzie to miało wpływu na właściwości gotowej kostki. Jeśli zrobiliśmy mydło w bloku, czekamy z krojeniem do następnego dnia (około doby).
Mydło z garnka możemy przelać do jednej dużej formy (jak na zdjęciach wyżej) lub do małych foremek. Wybór należy do Was! W obu przypadkach po wyjęciu mydeł z formy (i ewentualnym pokrojeniu), odkładamy mydło w suche, przewiewne miejsce (dobrze sprawdza się karton – ważne, żeby nie był lakierowany) i zapominamy o nim na przynajmniej 4 tygodnie, a jeszcze lepiej na 6 tygodni. Po tym czasie możemy już mydła używać, ale zachęcam Was, żebyście zostawili chociaż jedną kostkę na później i wrócili do niej po 6 miesiącach albo po roku – zobaczycie, że z czasem mydło będzie miało coraz lepsze właściwości.
Na koniec krótko o tym, dlaczego warto dodawać do domowych mydeł wosk pszczeli i rumianek. Wosk odpowiada za właściwości pielęgnujące (zmiękcza, chroni i zapobiega wysuszeniu skóry) oraz twardość kostki. Z moich doświadczeń wynika, że także konserwuje i przedłuża trwałość mydła. Rumianek z kolei działa na skórę przeciwzapalnie, przeciwobrzękowo i odkażająco, przyspiesza gojenie, a dzięki obecności kumaryn i olejku eterycznego nadaje mydłom przyjemny zapach.
Written by Hanna
HANNA MICHOŃ
Cześć! Mam na imię Hanna. Na blogu piszę o dzikich roślinach i o różnych możliwościach ich wykorzystania w codziennym życiu. Znajdziesz tutaj zarówno gotowe przepisy, jak i ciekawostki o roli poszczególnych gatunków w historii, tradycji i kulturze Polski. Zapraszam Cię do wspólnego poznawania świata dzikich roślin!
Ostatnie wpisy
Najnowsze komentarze
Licznik odwiedzin
- 120297Odsłon razem:
- 401Odsłon w tym tygodniu:
- 0Goście obecnie online:
Archiwa
Cannot call API for app 405460652816219 on behalf of user 4664515110323635
Dodaj komentarz