
Warsztaty mydlarskie w ełckim Centrum Edukacji Ekologicznej cieszą się ogromnym powodzeniem – do tej pory mieliśmy 6 takich spotkań, na każde miejsca kończyły się błyskawicznie. Z jednej strony to bardzo dobra wiadomość – mnóstwo osób chce nauczyć się robić mydło , z drugiej – oznacza to, że nie wszyscy chętni mogą wziąć udział w danym spotkaniu. Tego rodzaju warsztatów nie da się niestety przeprowadzić dla grupy 20 i więcej osób.
Nie chciałabym po raz kolejny zamęczać stałych bywalców tymi samymi podstawowymi informacjami (zwłaszcza że mamy jeszcze do omówienia mnóstwo ciekawych tematów związanych z robieniem mydeł), dlatego zamieszczam poniższy przewodnik z myślą o osobach, które na warsztaty mydlarskie wybierają się po raz pierwszy – mam nadzieję, że przeczytanie tego wpisu, ułatwi Wam zrozumienie całego procesu i odpowie na ewentualne pytania.
A jeśli jesteście spoza Ełku i/lub nie wybieracie się w najbliższym czasie na warsztaty mydlarskie, ale ciekawi Was ta tematyka, to też oczywiście zachęcam do lektury :).
W razie wątpliwości, możecie śmiało zadawać kolejne pytania w komentarzach pod wpisem.
No to jedziemy.
Czym jest mydło i co jest potrzebne do jego wykonania?
Najprościej rzecz ujmując, mydła to sole kwasów tłuszczowych. Powstają w wyniku reakcji zmydlania (saponifikacji), która przedstawia się następująco:
Jest jedno ale: jeśli, zgodnie z reakcją, wymieszamy tłuszcz z wodorotlenkiem, to wyjdzie coś takiego jak na zdjęciu powyżej z lewej strony… Przy najlepszych chęciach nie da się tego nazwać mydłem, płatki wodorotlenku potasu opadły po prostu na dno garnka, z olejem rzepakowym też nic się nie dzieje, reakcja zmydlania nie zachodzi. Żeby z tych składników powstało mydło (zdjęcie powyżej po prawej), wodorotlenek trzeba najpierw rozpuścić w wodzie lub innym płynie.
Czym jest ług i dlaczego uczestnicy warsztatów muszą być pełnoletni?
Na pewno używaliście kiedyś Kreta lub innego udrażniacza do rur – jednym ze składników jest wodorotlenek sodu – ta sama substancja, której używamy do zrobienia mydła w kostce. Z wodorotlenkami żartów nie ma, podczas pracy z nimi należy zachować dużą ostrożność. Uprzedzając pytania: nie używamy Kreta i podobnych środków do przygotowania mydła (udrażniacze mają w składzie jeszcze inne substancje) – potrzebujemy czystego NaOH, bez żadnych dodatków.
Gdy wsypiemy wodorotlenek do płynu (wody, ziołowego naparu, octu itd.), granulki zaczną się rozpuszczać – w ten sposób powstaje ług, czyli żrący roztwór o silnie zasadowym odczynie. Mówiąc prościej – jak ług pryśnie Wam na rękę i to zignorujecie, efektem będzie bardzo nieprzyjemne oparzenie chemiczne, a jak wsadzicie palec do ługu i potrzymacie odpowiednio długo, to z palca zostaną same kości – tego rodzaju eksperymenty zdecydowanie odradzam ;).
Dodatkowo podczas rozpuszczania się wodorotlenku:
a) wydziela się dużo ciepła – zlewka (lub słoik), w której przygotowujemy ług w krótkim czasie staje się bardzo bardzo gorąca,
b) powstają drażniące opary – dlatego nie nachylamy się nad słoikiem i nie wdychamy tych oparów, najlepiej przygotować ług przy otwartym oknie lub włączonym wyciągu kuchennym.
Podsumowując: podczas pracy z wodorotlenkami i ługiem, należy zachować ogromną ostrożność. Dzieci miewają czasem zaskakujące pomysły i potrafią zrealizować je z prędkością światła – ze względów bezpieczeństwa w warsztatach mogą wziąć udział wyłącznie osoby dorosłe.
Jakie tłuszcze nadają się do mydeł?
Do zrobienia mydła możemy użyć zarówno tłuszczów zwierzęcych, jak i roślinnych, stałych i płynnych, krajowych i egzotycznych. Możemy wykonać tzw. monomydło (mydło z jednego rodzaju tłuszczu) lub wymieszać kilka lub kilkanaście różnych tłuszczów. Trzeba tylko pamiętać o tym, że poszczególne tłuszcze składają się z różnych kwasów tłuszczowych, co przekłada się na konkretne właściwości mydła. Przykładowo możemy zrobić monomydło kokosowe oraz monomydło lniane – jedno i drugie będzie mydłem, ale różnice w twardości, pienistości czy kremowości obu kostek będą widoczne gołym okiem.
Sodowe, potasowe, a może glicerynowe? Jakie mydła możemy zrobić w domu?
1. Mydła sodowe, czyli mydła w kostce. Do ich wykonania używamy tłuszczu oraz wodorotlenku sodu (zwykle w postaci granulek). Możemy oczywiście dołożyć jeszcze całą masę innych składników (na przykład pulpy owocowe i warzywne, jogurt, miód, wosk, glinki, olejki eteryczne, możliwości jest bardzo dużo), ale tłuszcze i NaOH to podstawa.
2. Mydła potasowe – w tym przypadku potrzebne są tłuszcze oraz wodorotlenek potasu (zwykle ma postać płatków). Mydła potasowe nie są tak twarde i zwarte jak sodowe, mają bardziej konsystencję galaretki czy pasty. Są świetną bazą do szamponów, peelingów, żeli pod prysznic czy płynu do naczyń. (Uwaga dla dociekliwych: tak, zrobienie mydła potasowego w kostce jest możliwe, ale moim zdaniem warto to zrobić wyłącznie jako doświadczenie – jeśli potrzebujemy mydła w kostce, użyjmy po prostu wodorotlenku sodu.)

3. Mydła glicerynowe – powstają z bazy glicerynowej (przygotowanie jej w domu jest trudne, pracochłonne i wymaga sporych umiejętności, łatwiej kupić gotowe bazy w sklepach z półproduktami kosmetycznymi). Zrobienie mydła glicerynowego jest bardzo łatwe: kawałek bazy wystarczy rozpuścić w mikrofali lub w kąpieli wodnej, dodać barwnik, zapach, ewentualnie elementy do dekoracji (płatki kwiatów, ziarna kawy itd.), przelać bazę do foremek i zostawić do zastygnięcia. Plusy: mydło glicerynowe można spokojnie zrobić razem z dziećmi (nie mamy tutaj żrących substancji, gorąca baza glicerynowa to jedyne niebezpieczeństwo), od razu po zastygnięciu nadaje się do użycia. Minusy: mały wpływ na skład kosmetyku (baza jest gotowa, żadnego składnika już z niej nie wyjmiemy), gorsza pielęgnacja niż w przypadku rzemieślniczych mydeł sodowych i potasowych (ja zauważyłam przesuszenie skóry rąk już po kilku dniach używania glicerynek). Osobiście mydeł glicerynowych nie lubię i nie używam, ale zachęcam do zapoznania się z nimi i samodzielnej oceny.
Można oczywiście robić też mydła mieszane, na przykład sodowo-potasowe w kostce (poniżej po lewej) czy sodowe z glicerynowymi elementami (poniżej po prawej – w tym przypadku śnieżynki na wierzchu zostały zrobione z bazy glicerynowej wymieszanej z miką, reszta to mydło sodowe).
Na czym polega przewaga mydeł rzemieślniczych?
Osoby, które nie miały do tej pory styczności z mydłami rzemieślniczymi, mogą się zastanawiać, po co właściwie zawracać sobie głowę produkcją mydła w domu, skoro w sklepach są dostępne kostki o każdym możliwym zapachu i kolorze. Owszem, jest ich sporo, ale ilość nie zawsze przekłada się na jakość.
Większość mydeł dostępnych w drogeriach i marketach robiona jest ze składników tanich, często kiepskiej jakości. W wielu z nich znajdziecie więc przede wszystkim zmydlony smalec oraz olej palmowy (a informacji, czy olej ten pochodził z upraw certyfikowanych, zwykle na opakowaniu nie ma). Jeśli 100-gramowa kostka mydła kosztuje 3 zł, to cudów nie ma – nie spodziewajmy się rewelacyjnego kosmetyku za tę cenę.
Ze względu na ograniczenie kosztów produkcji, mydła „sklepowe” najczęściej mają także zerowe przetłuszczenie. Oznacza to, że do wyprodukowania danej partii mydła użyto tylko tyle tłuszczu, aby wodorotlenek przerobił całość na mydło, nie więcej. W efekcie otrzymujemy właściwie kostki detergentowe o właściwościach czyszczących, ale nie pielęgnujących. Mydła rzemieślnicze mają dodatnie przetłuszczenie – moje mydła mają zwykle 8-10% przetłuszczenia, czyli tylko 90-92% użytych w danej recepturze olejów uległo zmydleniu, reszta pozostaje w mydle w niezmienionej formie, dzięki czemu na skórze tworzy się delikatna warstwa okluzyjna, która pielęgnuje i ogranicza parowanie wody ze skóry.
Pamiętacie jeszcze reakcję zmydlania? Gdy połączymy tłuszcze z ługiem, powstanie nie tylko mydło – w wyniku saponifikacji otrzymamy również glicerynę. W przypadku mydeł rzemieślniczych gliceryna zostaje w kostkach, dzięki czemu mydło ma lepsze właściwości pielęgnacyjne, a skóra po użyciu takiego mydła jest miękka i dobrze nawilżona. W przypadku mydła marketowego gliceryna, na etapie produkcji, jest oddzielana, a następnie sprzedawana jako odrębny produkt. Efekt? Kostka detergentowa 😉
Warto pamiętać również o tym, że – wykonując mydło samodzielnie od podstaw – możemy stworzyć kosmetyk ściśle dopasowany do naszych aktualnych potrzeb. Mamy wpływ na cały skład – przykładowo jeśli nie uśmiecha nam się dodatek tłuszczów zwierzęcych (smalcu, łoju), możemy je zastąpić masłem kakaowym czy olejem kokosowym. Sami decydujemy o wszystkich składnikach: od użytych olejów przez glinki, miki i proszki roślinne aż do wyboru zapachu.
„Chcę zacząć robić własne mydła. Skąd mam wiedzieć, ile czego użyć?”
To pytanie często pojawia się na początku przygody z przygotowywaniem mydeł w domu. Możliwości jest kilka. Po pierwsze można wybrać się na warsztaty mydlarskie, obecnie takie spotkania są organizowane właściwie w całym kraju (uwadze mieszkańców Ełku i okolic polecam zajęcia w Centrum Edukacji Ekologicznej, daty poszczególnych spotkań znajdują się TUTAJ).
Po drugie można skorzystać z gotowych receptur dostępnych na stronach internetowych. Tutaj jednak zalecam ostrożność, można trafić na doskonałe przepisy, ale zdarzają się też takie, których – dla własnego bezpieczeństwa – lepiej nie testować. Jeśli w recepturze ilość wodorotlenku i olejów będzie podana w kubkach, filiżankach, szklankach czy łyżkach, od razu zamykajcie tę stronę i szukajcie dalej. Mydło to nie naleśniki, precyzja jest konieczna, inaczej może się okazać, że ręcznie robione mydło, zamiast pielęgnować, podrażnia, bo użyliśmy za dużo wodorotlenku w stosunku do olejów.
Po trzecie, jeśli znacie kogoś, kto od dłuższego czasu robi mydło, możecie skorzystać z doświadczenia takiej osoby i poprosić ją o zerknięcie na recepturę, wyjaśnienie wątpliwości, a może nawet uda Wam się umówić na wspólne przygotowanie mydła?
Po czwarte, jeśli chcecie być niezależni i tworzyć własne receptury, polecam zaprzyjaźnienie się z kalkulatorami mydlanymi (na przykład SoapCalc lub Soapee) – po wpisaniu w wyszukiwarkę google zapytania „jak korzystać z kalkulatora mydlanego”, pojawią się odnośniki do wielu stron, na których wszystko, krok po kroku, zostało pięknie opisane. Zapoznać się z kalkulatorami zdecydowanie warto, nawet jeśli nie jesteście jeszcze gotowi na tworzenie receptur samodzielnie – z pomocą kalkulatora możecie bez problemu zweryfikować, czy przepis podany na jakiejś stronie ma ręce i nogi, czy jednak lepiej z niego nie korzystać.
Mam nadzieję, że dotarliście do końca i wciąż chcecie nauczyć się robić własne mydła.
Zapraszam na warsztaty! 🙂
Written by Hanna
HANNA MICHOŃ

Cześć! Mam na imię Hanna. Na blogu piszę o dzikich roślinach i o różnych możliwościach ich wykorzystania w codziennym życiu. Znajdziesz tutaj zarówno gotowe przepisy, jak i ciekawostki o roli poszczególnych gatunków w historii, tradycji i kulturze Polski. Zapraszam Cię do wspólnego poznawania świata dzikich roślin!
Ostatnie wpisy
Najnowsze komentarze
Licznik odwiedzin
- 123848Odsłon razem:
- 376Odsłon w tym tygodniu:
- 0Goście obecnie online:
Archiwa
Cannot call API for app 405460652816219 on behalf of user 4664515110323635
Dodaj komentarz