Skip to content
  • ZIELARSKIE ABC
  • KALENDARZ
  • GATUNKI
  • PRZEPISY
    • KOSMETYCZNE
    • KULINARNE
    • DOMOWA APTECZKA
  • OFERTA EDUKACYJNA
    • OFERTA EDUKACYJNA
    • OPINIE O WARSZTATACH
    • ZDJĘCIA Z WARSZTATÓW
      • CEE w Ełku
        • 2018
        • 2019
      • Dom Kultury w Gołdapi
  • O MNIE
  • KONTAKT
Jak ugryźć las?
  • ZIELARSKIE ABC
  • KALENDARZ
  • GATUNKI
  • PRZEPISY
    • KOSMETYCZNE
    • KULINARNE
    • DOMOWA APTECZKA
  • OFERTA EDUKACYJNA
    • OFERTA EDUKACYJNA
    • OPINIE O WARSZTATACH
    • ZDJĘCIA Z WARSZTATÓW
      • CEE w Ełku
        • 2018
        • 2019
      • Dom Kultury w Gołdapi
  • O MNIE
  • KONTAKT
on 10 kwietnia, 2020

Mydło po trzykroć brzozowe

KOSMETYCZNE

Jak w tytule, dziś zrobimy mydło  z dodatkiem 3 różnych surowców pochodzących z brzozy – wykorzystamy oskołę, suszone liście i dziegieć.

Dziegieć słynie z silnego antyseptycznego działania. Bardzo dobrze oczyszcza skórę, zmiękcza ją i wygładza, łagodzi stany zapalne, zwalcza też wszelkiego rodzaju niedoskonałości i problemy skórne. A to mydło będzie dodatkowo pielęgnować, nasze ręce bardzo to docenią, szczególnie teraz.

Pamiętajmy, że przy produkcji mydła pracujemy z niebezpiecznymi substancjami – ług jest silnie żrący (wodorotlenek sodu jest głównym składnikiem udrażniaczy do rur, wszyscy chyba kojarzymy, jak działa popularny Kret i podobne środki). Potrzebujemy porządnych rękawic, przydadzą się też okulary ochronne. Upewnijmy się, że mamy je w domu nim przystąpimy do pracy.

Jeżeli nigdy wcześniej nie robiliście mydła sodowego, zapoznajcie się najpierw z podstawami. Jest sporo stron i grup na facebooku poświęconych samodzielnemu robieniu mydła, znajdziecie tam mnóstwo informacji i instrukcji ze zdjęciami ilustrującymi cały proces.

PRZEPIS (z tej porcji otrzymamy prawie 1,4 kg mydła)

Ług:

300 g soku brzozowego

1 łyżka cukru, szczypta soli

126 g wodorotlenku sodu (NaOH)

Tłuszcze (w sumie 940 g):

200 g masła shea

200 g oleju kokosowego

250 g oliwy pomace (z wytłoczyn)

250 g oleju rzepakowego

40 g oleju rycynowego

Dodatkowo:

10 g dziegciu brzozowego

15 g ekstraktu z liści brzozy

kakao

Taki będzie efekt ostateczny.
Na początku przygotowujemy ekstrakt z liści brzozy (możemy zrobić go dzień wcześniej). 30 g suszonych liści wkładamy do garnka i zalewamy litrem zimnej wody. Podgrzewamy na małym ogniu do zagotowania, następnie powoli gotujemy (wciąż na najmniejszym ogniu) przez godzinę. Przecedzamy odwar przez sito, dokładnie odciskamy, następnie płyn wlewamy znowu do garnka i gotujemy na najmniejszym ogniu przez kolejną godzinę. Większość wody musi odparować. Przez ostatni kwadrans dosyć często zaglądamy do garnka i mieszamy, żeby ekstrakt się nam nie przypalił. Uzyskamy około 30 g gęstego płynu (czyli taka ilość wystarczy nam na 2 porcje mydła).
Bierzemy garnek (emaliowany lub ze stali nierdzewnej) i odważamy w nim wszystkie tłuszcze. Podgrzewamy na małym ogniu, aż olej kokosowy i masło shea całkowicie się rozpuszczą. Odstawiamy na bok – tłuszcze muszą wystygnąć.
Kiedy tłuszcze się rozpuszczają, przygotowujemy ług. Do zlewki wlewamy mocno schłodzoną oskołę. Dodajemy łyżkę cukru (żeby mydło lepiej się pieniło) i szczyptę soli (żeby mydło było twardsze), dokładnie mieszamy.
Zlewkę z oskołą wstawiamy do zlewu. Wkładamy rękawiczki oraz okulary ochronne i odważamy wodorotlenek sodu. Otwieramy okno, włączamy wyciąg. Wsypujemy wodorotlenek stopniowo do oskoły (wsypujemy trochę, mieszamy silikonową łyżką lub szpatułką, znowu trochę wodorotlenku i mieszamy). Nie nachylamy się nad zlewką, nie wdychamy drażniących oparów.
Cały wodorotlenek się rozpuścił. Ług jest klarowny, żółtopomarańczowy (praktycznie nie będzie to miało wpływu na kolor samego mydła). Zostawiamy ług w zlewie – jest bardzo gorący, musi przestygnąć.
Gdy ług i tłuszcze stygną, możemy odważyć dziegieć i ekstrakt z liści. Dziegciu odważyłam troszeczkę więcej – część zostanie na ściankach zlewki.
Gdy ług i tłuszcze przestygną i będą miały zbliżoną temperaturę (około 30 stopni), możemy je połączyć. Ług wlewamy zawsze do olejów, nigdy odwrotnie.
Blendujemy pulsacyjnie – włączamy blender tylko na chwilę, następnie tylko mieszamy końcówką. Znowu na chwilkę włączamy i mieszamy. Powtarzamy, aż tłuszcze i ług całkowicie się połączą i stworzą jednorodną emulsję. Nie blendujemy mydła zbyt długo, masa ma być jeszcze płynna.
Mydło dzielimy na trzy równe części. Do jednej dodajemy dziegieć, szybko i dokładnie mieszamy. Dziegieć barwi mydło na brązowo, dodatkowo powoduje szybsze gęstnienie masy, więc trzeba działać błyskawicznie (dlatego nie ma zdjęcia z tego etapu) – masę z rozmieszanym dziegciem wlewamy szybko w całości do jednego z pozostałych pojemników (z jasnym mydłem bez dodatków), nie mieszamy. W tym momencie w jednym pojemniku znajduje się 2/3 całej porcji mydła – przelewamy to do formy (do 2/3 wysokości).
Najlepsze są formy silikonowe, ale można z powodzeniem używać na przykład kartonów po mleku i sokach.
Posypujemy mydło po wierzchu kakao (najlepiej użyć sitka, warstwa będzie wtedy równa) – dzięki temu powstanie nam cienka linia oddzielająca warstwy mydła.
Do ostatniego pojemnika (z 1/3 masy mydła) dodajemy ekstrakt z liści brzozy, dokładnie mieszamy, wylewamy do formy z bardzo małej wysokości – najlepiej trzymać szpatułkę tuż nad warstwą mydła w formie, wtedy mydło z ekstraktem brzozowym będzie spływało po szpatułce.
W miseczce mieszamy trochę kakao z odrobiną oleju (może być słonecznikowy, może być oliwa, wszystko jedno), mieszamy. Konsystencja powinna być półpłynna.
Przy pomocy łyżeczki kapiemy trochę kakao z olejem na wierzch mydła…
… następnie bierzemy patyczek (jak do szaszłyków, pałeczka do sushi też może być) i rysujemy sobie jakiś wzór. Mydło przykrywamy folią albo deską, odstawiamy w bezpieczne miejsce i zapominamy o nim na dobę. Po mniej więcej 24 godzinach mydło wyjmujemy z formy (lepiej włożyć rękawiczki, pH jeszcze aż tak nie spadło). Jeśli mydło nie chce wyjść, możemy włożyć je na 30 minut do zamrażarki, wtedy wyjmiemy je bez problemu. Następnie kroimy mydło na kawałki i odkładamy w suche, przewiewne miejsce na przynajmniej 6 tygodni, żeby dojrzało. Ja trzymam mydło w kartonie – jest dostęp powietrza, a kostki się nie kurzą.

Mydło, dzięki dodatkowi dziegciu, pachnie dymem z ogniska z nutą wędzonki (kojarzy mi się z wakacjami i biwakiem) – zapach z czasem odrobinę słabnie, ale wciąż jest wyraźnie wyczuwalny.

Moje mydło potrzebuje jeszcze z 4 tygodnie, w połowie maja przetestuję jedną kostkę i uzupełnię wpis o wrażenia z użytkowania.

Tags: brzoza, dziegieć, mydło, oskoła
Written by Hanna

Dodaj komentarz Anuluj pisanie odpowiedzi

Twój adres email nie zostanie opublikowany. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem *

Najnowsze wpisy

  • Korzenne ciasteczka z żołędzi
  • Domowy twaróg z dzikimi ziołami
  • Placki z dzikimi szparagami
  • Grzybowy pęczak z chwastami
  • Kwitnąca Pavlova

Najnowsze komentarze

  • indir o Polewka z pokrzywą i kurdybankiem
  • leiter84 o Kilka pomysłów na wiosenne napoje
  • leiter84 o Smaki lata – kompot na upały
  • Hanna o Kapary z trawnika
  • Barbara o Kapary z trawnika

Licznik odwiedzin

  • 43604Odsłon razem:
  • 210Odsłon w tym tygodniu:
  • 1Goście obecnie online:

Archiwa

  • Październik 2020
  • Maj 2020
  • Kwiecień 2020
  • Marzec 2020
  • Luty 2020
  • Październik 2019
  • Lipiec 2019
  • Czerwiec 2019
  • Maj 2019
  • Marzec 2019
  • Luty 2019
  • Styczeń 2019
  • Grudzień 2018
  • Listopad 2018

Copyright Jak ugryźć las? 2021 | Theme by ThemeinProgress | Proudly powered by WordPress